2014-11-23

Katarzyna Michalak "Bezdomna"

"Nie pogardzaj drugim człowiekiem, dopóki nie poznasz jego historii, Może się bowiem okazać, że znalazł się na dnie przez nieszczęście, chorobę lub ludzką podłość, zaś dla ciebie Los - jako lekcję pokory - szykuje podobną niespodziankę".

Tę książkę chciałam przeczytać już dawno temu, ale dopiero niedawno trafiła w moje ręce. A gdy przeczytałam powyższe motto - pomyślałam sobie - to będzie mocna książka. Przy czym zgadzam się z powyższym stwierdzeniem w 100% - życie zawsze utrze nam nosa w ten czy inny sposób, bo żyjąc musimy przerobić kilka lekcji, dzięki którym mamy szansę stać się lepszymi ludźmi.


Aśka, dziennikarka najbardziej poczytnego w kraju tabloida, dzięki niespodziewanemu zbiegowi okoliczności poznaje w Wigilijny wieczór dramatyczną historię Kingi i ma szansę stać się lepszym człowiekiem. Lecz o tym, czy zwycięży w niej ludzkie współczucie, czy egoistyczna chęć zdobycia dziennikarskiej nagrody za najlepszy materiał, dowiemy się pod koniec snutej przez Katarzynę Michalak opowieści o życiu Kingi.

Historię Kingi można by streścić w kilku zdaniach: jako młoda dziewczyna zakochuje się, zostaje porzucona. Gdy Kinga jest już studentką, jej była miłość pojawia się ponownie. Chłopak znów ją odtrąca, gdy dowiaduje się, że jest ona z nim w ciąży. W wyniku złej decyzji Kinga wychodzi za mąż za niewłaściwego człowieka, bo ten, którego kocha odtrąca ją po raz kolejny. Dziecko jednak nie przychodzi na świat - Kinga je poroniła. Ale już tkwi w niewłaściwym związku, niekochana, pogardzana i zdradzana. Gdy znów w jej życiu pojawia się jej dawny chłopak, tym razem już dorosły, ale wciąż niedojrzały facet, Kinga ponownie zachodzi z nim w ciążę. A na wieść o tym facet znów znika. Tym razem dziecko szczęśliwie się rodzi. I być może wszystko ułożyłoby się dobrze, gdyby nie depresja poporodowa, na którą zapada Kinga, a która przybiera ostrą fazę psychozy poporodowej. Z chwilą narodzenia dziecka Kinga zaczyna panicznie bać się o zdrowie i życie córeczki - nie śpiąc, nie jedząc, zaczyna słyszeć i widzieć rzeczy, które w jej mniemaniu zagrażają życiu dziecka. Chce je za wszelką cenę uratować. Wyjeżdża do rodzinnego domu, gdzie nawet najbliżsi nie widzą lub nie chcą widzieć jej stanu. Kinga z niewyspania, z wyczerpania widzi rzeczy, których nie ma, bojąc się o los dziecka, chce ją ukryć. W środku nocy ucieka do pobliskiego lasu i chowa dziecko w mchu, aby zmylić pościg, sama ucieka w drugą stronę i wyrzuca kocyk dziecka do rzeki, wybiega na drogę, zostaje potrącona przez auto, w wyniku czego zostaje przewieziona do szpitala i tam po trzech dniach budzi się w panice o zdrowie i życie dziecka. Od tej chwili Kinga obwinia się o śmierć dziecka. Trafia do szpitala psychiatrycznego, a gdy z niego wychodzi, nie ma dokąd wracać i staje się bezdomną. Postanawia popełnić samobójstwo, chowa się w śmietniku, gdzie połyka wyniesione ze szpitala tabletki, ale tam w Wigilijny wieczór zauważa ją Aśka.

Książka porusza wiele społecznych problemów: bezdomność, która może dotknąć każdego w wyniku złych decyzji, czy niefortunnych zbiegów okoliczności, depresja poporodowa - temat tabu, zwłaszcza obecnie w dobie baby boomu, pęd do szukania przez media sensacji, albo co gorsza zmienianie faktów, retuszowanie zdjęć, aby skandal wywołać. Książka stawia pytanie o granice rzetelności dziennikarskiej. Pyta też, gdzie są położne, które powinny na domowej wizycie po porodzie rozpoznawać stan młodej mamy i w razie takiej potrzeby pomóc.

Tę książkę powinna przeczytać każda kobieta i każdy mężczyzna. Jest w niej tak wiele emocji i dramatyzmu, że łzy płyną strumieniami. Poza tym czytelnik zaczyna weryfikować swoje poglądy, bo książka wstrząsa i przewraca do góry nogami, to, co zwykliśmy uważać za normalny świat. A ten normalny świat pogardza losem pojedynczego człowieka, nie tylko bezdomnym, ale każdym istnieniem, które może stać się świetnym medialnym materiałem na pierwsze strony gazet.

2 komentarze:

  1. Nie czytałam nic tej autorki. Z jednej strony jestem ciekawa, z drugiej, takie historie często są przerysowane, i zamiast wzruszać i poruszać, stają się niewiarygodne. A tego nie lubię.
    Chyba będę musiała przeczytać, żeby sobie wyrobić opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj gin, właśnie tak, trzeba przeczytać... a co z nami zrobi "książka", tego nikt nigdy nie wie... gdy zaczynałam ją czytać, nie sądziłam, że mną aż tak bardzo wstrząśnie. Ale to dobre wstrząśnięcie - stawia do pionu. Czy jest przerysowana... moim zdaniem - nie... I dzięki za odwiedziny oraz pozostawiony komentarz. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń