2023-11-18

Guillaume Musso "Gdzie jest Angelique?"

Gdy tylko pojawi się nowa książka Guillaume Musso, prędzej, czy później trafia w moje ręce. I pochłaniam ją w kilka wieczorów. Tę przeczytałam w trzy. Jest to ten rodzaj książek, które lubię najbardziej. Tzn. nie mogę się od nich oderwać, a gdy już robię przerwę, to zazwyczaj, dlatego że muszę. A potem cały czas myślę o tym, kiedy znów znajdę chwilę na lekturę. 


W powieści "Gdzie jest Angelique?" Guillaume Musso poznajemy kilka kluczowych postaci, których losy splatają się ze sobą w intrygujący sposób. Jest tytułowa Angelique, która staje się centralną postacią, a jej rola w śmierci primabaleriny Stelli Petrenko staje się zagadką, którą chce rozwikłać jej córka - Louise oraz były policjant Mathias, wynajęty do tej sprawy. 

Musso doskonale buduje napięcie, wprowadzając czytelnika w atmosferę gęstniejącą z każdą stroną. Krótkie i urywane rozdziały utrzymują tempo, nie pozwalając na oderwanie się od lektury. 

Powieść jest niezwykle sprawnie skonstruowana - pełna silnych emocji, dreszczyku grozy, sekretów i niepewności. Warto również podkreślić, że miejsca, w których toczy się akcja - Paryż i Wenecja, są opisane niezwykle malowniczo, co dodaje uroku całej historii. Dodatkowo, jak niemal każda powieść Musso, dzieje się w czasie Bożego Narodzenia, ale magii świąt tam nie ma za grosz. 

"Gdzie jest Angelique?" to powieść, która wciąga od pierwszych stron i trzyma czytelnika w napięciu do samego zaskakującego zakończenia. Fani Musso nie będą zawiedzeni. 


2023-11-07

Nicholas Sparks "Jedno życzenie"

Książek Nicholasa Sparksa przeczytałam już kilka. Mogę powiedzieć, że jestem fanką jego prozy. Jego opowieści zawsze są wielowymiarowe i dają do myślenia. Są słodko-gorzkie. Jak życie. Miałam sobie tę książkę zostawić na czas Bożego Narodzenia. Lubię wtedy czytać książki, w których są nawiązania do świątecznego czasu, ale postanowiłam jednak już teraz zorobić sobie taką przyjemność. Może i dobrze, bo podczas Świąt chodziłabym z oczyma czerwonymi od łez. 


Główna bohaterka, słynna fotografka Maggie Dawes, dowiaduje się, że niebawem umrze w momencie, gdy jej kariera jest na szczycie. Postanawia jednak odejść z godnością i pożegnać się z życiem tak, jak na to zasługuje. Zatrudnia do galerii Marka jako asystenta, któremu tuż przd Świętami Bożego Narodzenia opowiada historię swojej pierwszej i jedynej miłości. Sparks w sposób znakomity łączy teraźniejszość z przeszłością, tworząc niesamowicie wzruszającą historię.

Czytając tę książkę, człowiek zastanawia się, jak by się sam zachował, gdyby spotkała go śmiertelna choroba, jaką jest rak. Oczywiście wszyscy kiedyś umżemy, ale nie chcemy umierać już, nie w wyniku bólu i cierpienia. Nie wtedy, gdy mamy przed sobą niemal całe życie. Jeszcze inaczej się ją odbiera, gdy było się świdkiem cierpienia bliskiej osoby, która odeszła z powodu raka. 

Książka, jest o Maggie, ale postacią, którą chciałabym poznać w realnym życiu, to jej ciotka Linda. Mądra i równie doświadczona życiem kobieta. Dobrze jest mieć przy sobie osobę, która nie ocenia, a w całości akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Kiedy trzeba - przytuli, kiedy trzeba - powie trudną prawdę.

Podczas lektury "Jedno życzenie" nieustannie towarzyszą emocje. Łzy wzruszenia płyną ciurkiem, a  historia Maggie zapada głęboko w pamięć. Nicholas Sparks jest prawdziwym mistrzem retrospekcji, potrafi płynnie przechodzić między różnymi wątkami, tworząc atmosferę tajemniczości. Książka niesie ze sobą potężny ładunek emocjonalny, stawiając przed czytelnikiem trudne pytania, które nie mają prostych odpowiedzi.

Ta powieść skupia się na procesie dochodzenia do siebie po traumatycznych przeżyciach, na trudnych wyborach i miłości, która może trwać dosłownie i w przenośni do grobu. Sparks w sposób znakomity ukazuje, jak odwieczna walka serca z rozumem nie jest nigdy łatwa. Czytelnik zostaje postawiony w sytuacji bohaterów i zmuszony do próby znalezienia najrozsądniejszego wyjścia, choć wybór ten nie zawsze jest prawidłowy. To tematyka, która dotyka nas wszystkich i budzi wiele refleksji.

Nicholas Sparks ponownie udowadnia swoje mistrzostwo w tworzeniu pięknych, choć trudnych relacji międzyludzkich. "Jedno życzenie" to książka, która wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Gorąco polecam ją miłośnikom romansów i pięknych przesłań, ponieważ to lektura, która zostaje w sercu na długo po zakończeniu ostatniej strony. 


2023-11-04

Jakub Małecki "Nikt nie idzie"

O książkach Jakuba Małeckiego słyszałam już dawno, że dobre, że super, że warto przeczytać. Wiedziałam, że to raczej książki do przeczytania na raz, więc nie chciałam ich sobie kupować. Natomiast opowiedziałam o tym autorze mojej koleżance, która pracuje w naszej wiejskiej bibilotece. I niedawno zamówiła trzy jego książki: "Nikt nie idzie", "Dżozef" oraz "Saturnin".  W ogóle muszę rzec, że jak na wiejską bibliotekę publiczną, to mamy sporo nowości, jak: "Chłopki. Opowieść o naszych babkach". Mam już tę książkę i bardzo jestem jej ciekawa. Tym, bardziej, że niedawno przeczytałam sobie sagę Ewy Szymańskiej „Bo trzeba żyć. Apolonia. Gabrynia. Rodzina”, w któtrej zostało opisane chłopskie życie na podlaskiej wsi i chce sobie tę pozyskaną stamtąd wiedzę zderzyć z czyś, co powieścią nie jest. 


"Nikt nie idzie" Jakuba Małeckiego to poruszająca opowieść, w której podejmuje trudny temat samotności, ukazując go w wielu odmianach i odcieniach przez pryzmat kilku bohaterów.

Niezwykle różnorodne postacie, takie jak Marzena, Olga, Klemens i Igor, zostają przedstawione czytelnikowi. Każdy z nich jest sam w swoim życiu, ale każdy na swój sposób. Marzena, która straciła męża w katastrofie lotniczej, musi radzić sobie z wychowaniem swojego niepełnosprawnego syna Klemensa. Olga niesie ze sobą ciężar błędu popełnionego w młodości, który wpływa na jej dorosłe życie. Dzik (tak, Klemensa nazywa Olga), trwający w szklanej bańce, stanowi zagadkę, ile z otaczającej go rzeczywistości jest w stanie zrozumieć. Igor z kolei doświadcza opuszczenia zarówno przez brata, jak i ukochaną kobietę, a nie potrafi zrozumieć, dlaczego. Historie bohaterów rozwijają się w dość wolnym tempie, pozwalając nam sukcesywnie zgłębiać ich przeszłości i motywacje, aż w końcu docieramy do bardziej lub mniej satysfakcjonujących zakończeń ich losów. 

Mieszkałam w Warszawie przez 25 lat i lubię książki, w którym mogę odnaleźć znajome miejsca, przejść się ulicami, którymi sama chodziłam. Zawsze sprawia mi to przyjemność.  

"Nikt nie idzie" to książka trochę o samotności, trochę o miłości, trochę o niepełnosprawności, w której tematy są niejako liźnięte tylko. Tak to odebrałam, ale i tak warto ją przeczytać.