2014-07-22

Katarzyna Michalak "W imię miłości"

Książki Katarzyny Michalak wpadły mi już nie raz do ręki. Czytałam ich kilka, np. "Sklepik z niespodzianką - Bogusia", "Nadzieja" "Rok w poziomce", Poczekajka", "Zachcianek", "Zamyślona"Lubię tę autorkę za dobre wciągające, wzruszające książki, które nie pozwalają się odłożyć na półkę. To duża zaleta pisać tak, aby w czytelniku wzbudzić silne emocje - ta autorka to potrafi. Książkę tę przeczytałam w dwa wieczory, w pewien deszczowy weekend. Oby takich weekendów tego lata jak najmniej.


Główną bohaterką jest 8 letnia dziewczynka - Ania, którą poznajemy na stacji kolejowej małej wsi. Dziewczynka przybyła do niej w poszukiwaniu schronienia u dziadka, którego widziała tylko raz, gdy miała 4 latka, więc nie mogła go zapamiętać. Od swojej matki wie, że dziadek nie chciał ich znać i wypędził je z dworku, gdy kilka lat temu przybyły do niego po pomoc. O tym, co sprowadza Anię do dziadka dowiadujemy się z jej samych ust, gdy wykrzykuje nieczułemu dziadkowi, że jej matka jest w hospicjum i w zasadzie czeka tam już tylko na śmierć, gdyż ma raka mózgu, którego nikt nie podjął się zoperować. Sumienie dziadka zostaje poruszone i ten wyrusza do Warszawy, aby pożegnać się z córką. Ania w tym czasie zostaje pod opieką gospodyni dworku i nowo najętego stajennego. Kim jest ten przystojny i tajemniczy mężczyzna nie wie nikt. I ta zagadka zostanie rozwiązana i to w najmniej odpowiednim momencie przez zbuntowaną i rozpieszczoną bratanicę dziadka, która również staje się gościem, niechcianym to trzeba dodać, cichego i spokojnego dotąd dworku. Nastoletnia Marlena, bo o niej mowa, przysporzy jeszcze wiele kłopotów, przy czym jej ucieczka będzie najłagodniejszym z nich.

Ania przeżyła sporo, od grudnia do maja zajmowała się swoją chorą matką, która, gdy dowiedziała się o chorobie popadła w depresję i nie walczyła o życie. Tak duży ciężar utrzymania siebie i matki przejmuje Ania, gdyż panicznie boi się trafić do sierocińca. Dlatego przed wszystkimi ukrywa straszną prawdę o chorobie swojej matki i tym, że jest zdana na samą siebie. Nie trzeba chyba dodawać, że skromne oszczędności się kończą i dziewczynka sprzedaje wszystko, co tylko może w Internecie, aby mieć na skromne życie. Fragment, w którym opisane jest, jak Ania przelicza zarobione pieniądze na liczbę chińskich zupek, jakie za nie będzie mogła kupić, bardzo mnie wzruszył. 

Czy dla śmiertelnej matki Ani jest jeszcze ratunek i  jaką w tej całej historii odegrają konie? Jaką tajemnicę nosi stajenny? Czy charakter Marleny się zmieni i jak w całą rodzinną historię zostanie wplątana pewna pani redaktor? Czy będzie happy end? Tego możecie dowiedzieć się czytając powieść do końca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz