2015-09-29

Czytam, czytam, czytam...

To, że mnie tu ostatnio nie ma, nie znaczy, że nie czytam. Czytam i to więcej niż poprzednio. Z prostej przyczyny - mam na to czas w komunikacji miejskiej, bo już nie mam tak blisko do pracy... i jadę dobre 40 minut plus 10 minut pieszo... Zatem jest poranny ruch fizyczny i poranna strawa dla ducha w postaci różnych lektur. Strawa dla ciała o poranku też jest, jeszcze w domu - głównie owsianka, o czym czasem piszę na blogu Fraszka & Kobieta Renesansu.


Ostatnio przeczytałam, a nie zdążyłam tutaj opisać niżej wymienionych książek, co może jeszcze nastąpi, ale na razie tylko ich lista:
  • Darien Gee “Herbaciarnia Madeline”
  • Guillaume Musso „Kim byłbym bez Ciebie”
  • Kasia Bulicz-Kasprzak „Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna”
  • Hanna Kowalewska „Letnia akademia uczuć”
  • Bogna Ziembicka „Droga do Różan”
  • L.M. Montgomery „Ania na Uniwersytecie”
  • L.M. Montgomery „Ania z Avonlea”
  • Jane Austin „Opactwo Northanger”
  • Marian Izaguirre “Tamte cudowne lata”
  • Ellen James „Na przekór miłości”
  • Shana Galen „Jak zostać księżną”
  • Guillaume Musso „Potem…”
  • Sara Blaedel “Zwiastun śmierci”
  • Emily Giffin „Coś pożyczonego”
  • Antoni Libera „Madame”
  • Regina Brett „Jesteś cudem”
Teraz czytam dwie ostatnie pozycje równocześnie. Liberę w tramwaju, a Brett w domu do poduszki, bo nie nadaje się do komunikacji miejskiej - jest za bardzo wzruszająca. Nieopatrznie wzięłam tę książkę do czytania w drodze do pracy i skutki były opłakane - dosłownie - musiałam ukradkiem ocierać łzy, a potem wyciągać lusterko, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku z moim makijażem ;-)