2014-12-13

Guillaume Musso "Telefon od anioła"

Od thrillerów, kryminałów i horrorów stronię świadomie - nie lubię się bać. Ale jakiś czas temu przeczytałam kryminał ("Wołanie kukułki" autor Robert Galbraith), nie był zbyt straszny. Tym razem w ręce wpadła mi książka Guillaume Musso, nigdy nie słyszałam o tym autorze, a to jak się okazuje dość płodny francuski pisarz (napisał już 12 książek), który zdobył już miliony czytelników na całym świecie. "Telefon od anioła" jest thrillerem romantycznym - taką informację wyczytałam z okładki książki - hmm... to dopiero musi być mieszanka wybuchowa - pomyślałam - i jest! Jeśli nie zetknęliście się z twórczością tego pisarza, to polecam. "Telefon od anioła" to pierwsza i zapewne nie ostatnia książka tego autora, którą przeczytam.



Przede wszystkim nie mogę za dużo napisać o fabule, bo mogę niechcący zdradzić za dużo, a tego bym nie chciała, bo odbierze to czytelnikowi całą przyjemność z czytania i zastanawiania się o co tu tak naprawdę chodzi. Dodam tylko, że książkę tę zamierzałam poczytywać do Świąt, aby zwrócić ją koleżance, a przeczytałam ją w trzy zaledwie wieczory, przy czym ostatniego czytałam do późna w nocy, bo nie mogłam się od niej oderwać. Wam gwarantuję takie same emocje! Nie zaczynajcie jej czytać podczas przygotowywania Świąt, bo gwarantuję Wam, że czerwony barszcz może być przesolony, a karp na patelni może się przypalić, tak się zaczytacie w tej książce.

Madeline Greene i Jonathan Lempereur wpadają na siebie w kawiarni na lotnisku w Nowym Jorku, oblewają się kawą, ich posiłki nie nadają się już do zjedzenia, a telefony, które wypadają im z rąk lądują na ziemi. Oboje krzyczą na siebie, pośpiesznie zabierają swoje komórki i oddalają się w przeciwnych kierunkach. Ten niewinny incydent jest brzemienny w skutki i nie chodzi tu o to, że oboje wychodzą z kawiarni głodni i zirytowani. Każde z nich wzięło nie swój telefon. Od tej chwili zaczynają oglądać swoje życia przez pryzmat zdjęć, muzyki, ebooków, smsów, poczty e-mail oraz innych danych o sobie zapisany ch w smartfonach. Co tak naprawdę kryje telefon Madeline? Jaką przeszłość chce ona za sobą zostawić i już nigdy do nie nie wracać? Ciekawość jest silniejsza od dobrego wychowania. Oboje prześwietlają swoje komórki na wylot. To, co znajdują przechodzi ich najśmielsze oczekiwania. Madeline jest byłą policjantką, która o mały włos nie popełniłaby samobójstwa, pracując nad sprawą Alice, której nie mogła rozwiązać. Jonathan okazuje się słynnym na cały świat kucharzem, którego do szczytu sławy doprowadziła miłość do żony. Po 10 latach małżeństwa ta sama kobieta strąciła go w piekło bankructwa i naraziła na szyderstwa mediów. Oboje musieli się spotkać. Czy to fatum, czy przeznaczenie, faktem jest, że dzięki zamianie telefonów poznają siebie, a wszystko zaczyna się powoli wyjaśniać i układać w pewną całość. Nie jest jednak łatwo i prosto, jest dramatycznie i niebezpiecznie. Końcówka powieści to trzymający w napięciu przewijający się przed oczyma czytelnika "film" sensacyjny. Moim zdaniem książka jest bardzo medialna, to gotowy i świetny materiał na scenariusz filmu trzymającego w napięciu od początku do końca. Gdyby ktoś zechciał go nakręcić, nie byłabym jedyną osobą, która wybrała by się na niego do kina. Książkę polecam, a na film czekam :-)

PS. Akcja toczy się tuż przed Świętami Bożego Narodzenia :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz