Można latami się znać, ale tylko powierzchownie, nie zadając sobie trudu, aby zaangażować się w głębszą relację. I dziać się tak może zarówno w rodzinie, jak i w gronie znajomych, czy tzw. "przyjaźniach". Jak długo można ślizgać się po powierzchni? Czy los nie upomni się o zaangażowanie? Ale jak pamiętamy z Małego Księcia - oswojenie wiąże się z bólem, troską o drugą osobę, a na to nie każdego stać. Czy umiemy to zrobić? Czy cztery przyjaciółki z książki "Oczy Marzanny M.": Kamila, Magda, Ramona i Julia potrafiły przełamać tę powierzchowną relację, jaka je łączyła przez lata? Czy musiało dojść do dramatycznych wydarzeń, aby każda z nich stanęła najpierw w prawdzie o sobie, a potem w prawdzie o relacji, którą zbudowały? Jak długo można żyć w oparciu o mistyfikację? Jak długo pod przykryciem banalnych rozmów i udawanego dobrego humoru można skrywać prywatne dramaty i niepowodzenia? Wszystko do czasu. Los się o nas upomni i w najmniej odpowiednich okolicznościach "wywoła nas do tablicy", abyśmy otworzyli oczy na prawdę przede wszystkim o sobie.
Prawda wyzwala, i tak samo stało się w pewien sierpniowy wieczór, kiedy ktoś oddał strzał do czterech kobiet. A przecież nic nie zapowiadało katastrofy. I to spotkanie miało być takie samo, jak wszystkie poprzednie. Cztery przyjaciółki ze szkolnej ławy, dziś już dorosłe zbliżające się do czterdziestki kobiety, jak co pięć lat spotkały się w domu Juli. Wszystko jest takie samo od lat, lekkie opowieści o udanym i szczęśliwym życiu, dobre jedzenie, wspomnienia z lat szkoły średniej, nawet takie samo wino, którym po raz pierwszy upiły się na szkolnej wycieczce. Gdy pada strzał, który trafia Julię, pozostałe kobiety zostają wyrwane z letargu i podczas, gdy Julia dochodzi do siebie w szpitalu, one porządkują swoje życie opowiadając sobie nawzajem o porażkach i niepowodzeniach, które je spotkały w ich na pozór szczęśliwym życiu. Jednocześnie próbują rozwiązać zagadkę, kto i w jakim celu do nich strzelał w sierpniowy wieczór, gdy prowadziły miłą pogawędkę na tarasie domu Juli.
Książka "Oczy Marzanny M.", jak każda książka Grażyny Jeromin-Gałuszki, nie jest tylko lekką i przyjemną powieścią dla zabicia czasu. Pokazuje, że pod niby pozornie szczęśliwym życiem każdego z nas, mogą skrywać się sprawy i "demony", z którymi wcześniej lub później będziemy musieli się rozprawić. I nie ma się co za bardzo zżymać na takie koleje losu. To lekcja, którą trzeba dobrze odrobić, aby dalej już nie popełniać tych samych błędów. Gdyby cztery główne bohaterki na spotkaniach naprawdę ze sobą rozmawiały, a nie tylko prowadziły lekką i przyjemną pustą konwersację, gdyby odważyły się wcześniej na szczerą "spowiedź", być może wcześniej mogłyby naprawić swoje związki lub uniknąć kłopotów: anoreksja córki Kamili i zdradzający ją mąż, alkoholizm Ramony i jej neurotyczny, niedojrzały partner, zdrada Magdy, życie w kłamstwie Juli, która miłość swego życia miała tuż obok, a nie dostrzegała jej zupełnie. Dobrze, że wszystkie bohaterki włącznie z tytułową Marzanną M. przechodzą metamorfozę i znajdują rozwiązanie swoich problemów. Podczas lektury tej powieści można pokusić się o analizę własnego życia. Moim zdaniem książkę warto przeczytać, nie tylko w tym celu, ale przede wszystkim, aby dowiedzieć się kim jest owa tytułowa Marzanna M. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz