Ostatnio wpadły mi w ręce opowiadania Rosamunde Pilcher. Tak, bardzo mi się spodobały, że postanowiłam przeczytać jesczez coś tej autorki. Tak się składa, że moja starsza siostra jest wielbicielką tej pisarki i ma w swojej bibiloteczce całkiem pokaźny zbiór jej książek. Dawno nie zdażyło mi sie zarywać nocy dla książki. Niech własnie to świadczy o jakości tej prozy. Przy czym, niech nikt nie spodziewa się tu jakiejś sensacyjnej i wciągającej powieści.
Książki z akcją przed Bożym Narodzeniem najlepiej czytać w tym właśnie czasie. Teraz mamy już piekną, choć zimną wiosnę, ale książkę i tak warto przeczytać. Jest to bardzo ciepła opowieść o ludzkim życiu, w którym przeplatają się dobre i gorsze chwile. Bohaterami są: Elfrida, Oscar, Carrie, Lucy i Sam, którzy zamieszkują wspólnie w opuszczonym dworze w Szkocji i spędzaja tam świąteczny czas. Wspólnie spędzony czas zacieśnia między nimi więzy, rodzą się przyjaźnie i miłości. Pozwolę sobie nawet napisać, że ta książka nie jest o niczym nadzywczajnym. Jest o zwykłym życiu kilku bohaterów, ale napisana tak, że chce się wiedzieć co będzie dalej.