Jerzy Vetulani, Maria Mazurek, „A w konopiach strach” to książka - wywiad. Czyta się ją niemal jednym tchem. Dla mnie była to lektura na 3 wieczory. Szczerze mówiąc pochłaniałam ją. Dlaczego? Jest napisana tak lekko, miejscami bardzo zabawnie, a wiedza podana przez profesora Vetulaniego, choć skomplikowana, bo dotyczy działania na mózg addyktogenów, czyli środków od których można się uzależnić, szybko zapada w pamięć.
Dawno nie czytałam tak szybko książki, chciałam wiedzieć, czego dowiem się na kolejnych stronach. Ponoć ten lekki i zabawny styl jest dla profesora Vetulaniego właściwy. To jest pierwsza jego książka, jaką przeczytałam. na pewno sięgnę po inne. Dowiedziałam się też, że tak przyswojona wiedza zostaje nam na dłużej. Pamiętam, że podobnie czytałam książkę Briana Tracy "Maksimum osiągnięć".
Chciałam tu przytoczyć fragmencik książki, który uważam za ważny. Mówi on o tym, jak zachodnia cywilizacja wiele rzeczy wypacza. Tak, robimy wiele dobrego, ale niestety też wiele złego.
"MM: Ponoć Indianie zamieszkujący Andy przez wieki uważali, że kokaina - dar Boga, pozwalający im znosić życie w takich warunkach przyrody i trudy niewolniczej pracy - przyniesie klątwę białym. I patrząc na to, co się stało po wyekstrahowaniu kokainy, możemy powiedzieć, że ta przepowiednia w pewnym sensie się spełniła.
JV: Spełnia się, bo ludzie zachodniej cywilizacji przyjmują narkotyki bez pokory. Przez wieki addyktogeny, w tym bardzo silne, były przyjmowane rytualnie, w obecności kapłana lub szamana, w ściśle określonych warunkach. To zapobiegało uzależnieniom oraz chorobom spowodowanych przez te substancje. Narkotyki zaczęły szkodzić dopiero współczesnemu człowiekowi z naszej kultury - człowiekowi pozbawionemu pokory wobec natury i własnego organizmu. Człowiekowi, który wszystko wie najlepiej i czuje się panem świata."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz