2015-12-13

Hanna Kowalewska „Tam, gdzie nie sięga już cień”

Hannę Kowalewską znam z cyklu o Zawrociu, czyli: "Tego lata, w Zawrociu (przeczytane 3 razy), "Góra śpiących węży" (przeczytana 2 razy), "Maska Arlekina", "Inna wersja życia" i "Przelot Bocianów". Bardzo podoba mi się w tym cyklu styl tej pisarki. Ponadto przeczytałam też klika innych książek tej autorki, jak: "Letnia akademia uczuć", "Julita i huśtawki" oraz opowiadania "Kapelusz z zielonymi jaszczurkami”. Wszystkie wspaniałe. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to jedna z moich ulubionych polskich autorek.



 „Tam, gdzie nie sięga już cień” to opowieść o Ince, która od 10 lat unika rodzinnych stron. Dlaczego? Tego dowiemy się z nieśpiesznie snutej opowieści. Co zostawiła, czego nie che pamiętać, za czym tęskni Inka? Co ją tu sprowadziło? Inka wraca w rodzinne strony i jedyną przychylną jej osobą jest umierająca Berta - przyszywana ciotka. Historia rodziny i życia zarówno Berty, jak i Inki jest skomplikowana, zagmatwana, owiana tajemnicą. Kim, tak naprawę jest dla Inki Berta oraz Zbyszek, czy są prawdziwą rodziną? Gdzie są pamiątki po matce Inki, czy się w ogóle odnajdą? Co znajduje się w zamkniętym domu na ulicy Słonecznej? Czy można wskrzesić młodzieńczą miłość? Czy można przełamać trwającą latami nienawiść? Jak zachowa się Inka, gdy ponownie przyjdzie spotkać się jej z dawną jej miłością - Zbyszkiem? Czy on zrozumie jej decyzję, czy się z nią pogodzi? Czy Zbyszek wyciągnie z tego zdarzenia jakąkolwiek lekcję? Czy się zmieni? Czy będzie umiał zbudować dobry dom dla siebie, swojej żony i dziecka, które na razie jest w drodze?

Oprócz głównych bohaterów: Inki, Berty, Zbyszka, jest w tej powieści kilka innych postaci, które mimo, że drugoplanowe, zajmują ważne miejsce w powieści. Jest Weronika, która okazuje się krewną Berty. Przez miejscowych uważana za dziwaczkę, bo pisze patykiem na plaży listy do Boga i chodzi w żółtej chuście. Jest Truda Tryska dawna nauczycielka Inki, która nie rozstaje się ze swoim aparatem, a on rejestruje, to co inni za wszelką cenę chcieliby ukryć, ale też piękno nadmorskiej miejscowości. Jest Tomek od lat zakochany w Ince. Tomek też ma zagmatwane życie, ma dziecko z kobietą, która wybrała innego i we troje tworzą dziwną rodzinę, w której to panowie stają się przyjaciółmi i ojcami dla jednego dziecka. Jest też nadopiekuńcza matka Tomka - Natalia Turbacz, z którą jej mąż rozwiódł się i zamieszkał w domu za płotem. Jest Patykowa ze swoją obolałą historią życia z mężem pijakiem, którego dzięki Bogu już pochowała i teraz może odetchnąć, choć jego obelgi jeszcze dosięgają ją i ranią. Są dwie kobiety: Anka i Tamara - obie zaplątane w romans ze Zbyszkiem. Obie czekające na jego spotkania i pośpieszny seks. Obie od niego uzależnione. Czy jest to portret pokolenia niezobowiązujących związków, które nie chce lub nie potrafi kochać, ale cały czas za tą miłością tęskni i jej poszukuje? 

Co z tego kłębowiska uczuć wyniknie, czy będzie tu jakiś happy end? Każda relacja opisana w książce matka - syn, żona - mąż, przyjaciel - przyjaciółka, przyjaciółka - przyjaciółka, sąsiadka - sąsiadka, ciotka - siostrzenica, kochanka - kochanek nasiąknięta jest taką masą emocji, rożnych dobrych i złych, altruistycznych i egoistycznych, że trzeba przeczytać całą tę książkę do końca, aby zrozumieć motywacje bohaterów. Dla mnie nie była to łatwa lektura, poruszyła wiele emocji, wiele strun z różnymi uczuciami z przeszłości, ale co znamienne dla tej pisarki, ani razu nie wzruszyłam się takim tanim wzruszeniem i nie płakałam nad tą książką. Można nawet rzecz, że przyglądałam się tym emocjom: moim i bohaterów niejako na chłodno, bezpiecznie, co pozwala na nie spojrzeć obiektywnie i się do nich zdystansować. 

Czy warto przeczytać tę książkę? Wszyscy miłośnicy prozy Kowalewskiej na pewno po nią sięgną. Innych można tylko zachęcać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz