„Jak zawsze” Zygmunta Miłoszewskiego to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora, które mogę określić jako bardzo udane. Książka ma wciągają fabułę. Już od pierwszych stron widać, że autor ma talent do tworzenia realistycznych, pełnokrwistych bohaterów oraz do analizowania ludzkich emocji w sposób, który naprawdę angażuje czytelnika.
Mamy tu historię Ludwika i Grażyny - pary, która ma za sobą 50 lat małżeństwa. Ale świętują nie datę ślubu, ale pierwszego seksu i od lat odtwarzają wszytskie szczegóły tego dnia. Tym razem jest tak, jak zawsze, ale o poranku zmienia się wszytsko. Co się zmienia? Tego nie zdradzę.
Czyta się tę książkę z dużą przyjemnością, nie tylko za sprawą świetnie opowiedzianej historii, ale też ze względu na język, jakim jest ona napisana - lekkim i potoczystym. A także z uwagi na to, że każdy z bohaterów jest tu złożoną postacią, z którą można się utożsamić, ale także z którą można się nie zgodzić. I to właśnie daje tej książce dodatkową głębię. „Jak zawsze” to nie tylko powieść, która trzyma w napięciu, ale również skłania do zastanowienia się nad tym, jak łatwo możemy zatracić się w rutynie i jak niewielka chwila może zmienić całe nasze życie.
To moje pierwsze zetknięcie z twórczością Zygmunta Miłoszewskiego, ale z pewnością nie ostatnie. „Jak zawsze” to książka, która wciąga, intryguje i zmusza do refleksji, a to rzadkość w literaturze, która wciąż potrafi zaskakiwać. Jeśli ktoś z Was jeszcze nie sięgnął po tę książkę, zdecydowanie warto – to powieść, która pozostaje w głowie na długo po zakończeniu lektury.