Książka Katarzyny Michalak „Sklepik z niespodzianką. Lidka” to taki powrót po latach do dobrze znanego miejsca i bohaterów. Pierwszy tom „Sklepiku z niespodzianką. Bogusia” przeczytałam w 2013 roku, drugi tom „Sklepik z niespodzianką. Adela” przeczytałam w 2017 roku. Pamiętałam klimat Pogodnej, picie czekolady, kobiece rozmowy przy stole i to charakterystyczne dla autorki połączenie lekkości z tematami, które wcale lekkie nie są. Sięgając po trzeci tom: „Sklepik z niespodzianką. Lidka” byłam ciekawa, jak potoczą się losy bohaterki, która od początku serii wydawała mi się jedną z najbardziej poranionych.
I nie zawiodłam się. Jak zwykle powieści Katarzyny Michalak czyta się szybko, lekko, ale treść zostaje w głowie na dłużej. Niby prosta fabuła, niby obyczajowa historia z małego miasteczka, a jednak to „niby” robi ogromną różnicę. To książka znacznie cięższa emocjonalnie niż poprzednie tomy. Tu nie chodzi już tylko o miłość, romanse i życiowe zakręty, ale o niespełnione macierzyństwo, zazdrość, poczucie niesprawiedliwości i granice, których człowiek nigdy nie sądził, że może przekroczyć.
Tym razem główną bohaterką jest Lidka Malinowska, weterynarz, znana i lubiana w Pogodnej, przyjaciółka Bogusi, Adeli, Konstancji i Stasi. Lidka z pozoru wszystko ma: pracę, dom, ludzi wokół siebie. A jednak w środku nosi pustkę, która z każdym kolejnym miesiącem staje się coraz trudniejsza do zniesienia. Jej największym marzeniem jest chcęć posiadania własnego dziecka, ale marzeniem, które nie chce się spełnić. I to właśnie ten niespełniony głód macierzyństwa popycha Lidkę w stronę decyzji, które ranią innych i ją samą.
To, co bardzo cenię u Michalak, to fakt, że nie ocenia swoich bohaterek. Lidka nie jest idealna. Jest momentami egoistyczna, impulsywna, rozżalona. Czasem miałam ochotę nią potrząsnąć i powiedzieć: „opanuj się”. Ale jednocześnie rozumiałam jej rozpacz. Bo jak długo można być tą „silną”, kiedy los konsekwentnie mówi „nie”? W tle oczywiście pojawiają się dobrze znane postaci. Bogusia, właścicielka Sklepiku z Niespodzianką, nadal ciepła, serdeczna i próbująca sklejać świat dobrym słowem i czekoladą, a jednocześnie przeżywająca sercowe rozterki. Adela, jak zwykle barwna, pełna energii, trochę femme fatale, ale zawsze w działaniu i chęci niesienia pomocy innym. Konstancja, niezmiennie niedojrzała, wymagająca pomocy. Stasia, spokojna, mądra, wspierająca, taka, jaką chciałoby się mieć obok w trudnych chwilach.
„Sklepik z niespodzianką. Lidka” pokazuje, że przyjaźń to nie tylko wspólne śmiechy przy kawie i serniku, ale także umiejętność postawienia granic, powiedzenia „dość” i zmierzenia się z cudzym bólem, który czasem zaczyna zatruwać wszystko wokół. To nie jest książka tak „słodka” jak pierwszy tom. Tu mniej przepisów, mniej cukru, więcej goryczy. Ale ta gorycz jest potrzebna. Bo życie nie zawsze przypomina słodką czekoladę, czasem jest po prostu gorzkie.
Jak zwykle u Michalak, fabuła nie jest oczywista, a zakończenie nie przynosi łatwego ukojenia. Nie ma tu prostych odpowiedzi ani klasycznego happy endu. Jest za to prawda o emocjach, o kobiecych pragnieniach, o tym, jak łatwo przekroczyć cienką granicę między marzeniem a obsesją. To książka, która boli. Ale boli w taki sposób, że po jej przeczytaniu człowiek zaczyna bardziej uważać na innych. I na siebie.
Polecam szczególnie tym, którzy znają wcześniejsze tomy serii, bez nich „Lidka” nie wybrzmi w pełni. A jeśli ktoś dopiero zaczyna przygodę z Pogodną, to niech wie: to nie jest tylko ciepła opowieść o sklepiku. To historia o kobietach, prawdziwych z krwi i kości oraz bardzo skomplikowanych uczuciach.




